Brownie z morelami i migdałami

Dziś będzie bardzo, ale to bardzo słodko. I mocno czekoladowo. Bo czego jak czego, ale brakowało mi czekoladowej osłody i pociechy. Wiecie, w pewnym momencie miesiąca, każda z nas marzy o czekoladzie. I wtedy brownie to coś, co smakuje jak złoto, koi umęczoną codziennością duszę i pozwala płynnie przejść przez trudny czas. Zapraszam na kojące brownie z morelami i migdałami.

Brownie rozpieszcza. Słuszne jest hasło, że czekolada nie pyta, czekolada rozumie. I to brownie rozumie, wybacza niedociągnięcia, akceptuje nieuważność, brak cierpliwości i zmienność nastrojów. Miało być brownie z malinami, ale nie chciało mi się iść do sklepu. Zresztą po co iść po maliny, kiedy w lodówce prężą się rozkosznie słodkie morele? Brownie powstało przez przypadek, ot, zapomniano dodać proszku do pieczenia do ciasta. Lubię takie pomyłki. I lubię takie proste ciasta. Ale proste, nie znaczy zwykłe. Bo to ciasto jest niezwykłe.

Migdały dodają ciastu charakteru. Ale główną rolę gra tutaj gorzka czekolada, która idealnie współgra ze słodyczą pieczonych moreli. Mówię Wam, brownie z morelami i migdałami, to poezja smaków. Te rozkosznie słodkie morele, po prostu mnie urzekły. Dawno z nimi nic nie piekłam, chyba czekałam na to połączenie smaków. I czekać było warto.

Brownie to ciasto na każdą porę roku. W połączeniu z owocami lata dostajemy ciasto, które zaskakuje. Rozpieszcza i koi kobiecą duszę. Zresztą nie tylko kobiecą. Mój mąż zjadł ze mną połowę. Zresztą sprawdźcie sami. Na pewno będziecie wracać do tego przepisu. I to niejeden raz.

Dużo czekoladowej przyjemności,

Magda