Z krupnikiem już tak jest, albo się go lubi, albo się nie lubi. Mój mąż jest wielkim przeciwnikiem tej zupy. W ogóle tego nie rozumiem i moje próby przekonania go, do niej spełzły na niczym. No cóż, ja krupnik uwielbiam od dziecka, i od czasu do czasu, pojawia się u mnie w domu. Mimo wszystko. Ostatnio na blogu było bardzo, ale to bardzo słodko. Dlatergo czas na małą zmianę, zapraszam na krupnik na wędzonych kościach.
Ta wersja jest lekka, bardzo letnia, delikatna, ale pełna smaku. W takie ciepłe, wakacyjne dni, wystarcza za cały obiad. Nie muszę szykować drugiego dania, czy czegoś konkretniejszego, wystarczy mi talerz krupniku. Oczywiście, najlepszy jest ten jedzony w ogródku. Wierzcie mi lub nie, ale ja jestem w stanie zjeść od razu trzy talerze. Ba, nawet mój mąż, który tej zupy nie lubi, poprosił o dokładkę. Nie wiem co przekonało? Może ta lekkość, może cudowny aromat?
Jeżeli miałabym wskazać zupę mojego dzieciństwa, z pewnością byłby to właśnie krupnik. Moja mama gotowała go nam bardzo często. Ale jej wersja zawsze była gotowana na mięsie drobiowym, za to z obowiązkowymi dodatkami w postaci podrobów. No i ta gęstość, łyżka aż stała. Moja wersja jest dużo lżejsza, może dlatego łatwiej się do nie przekonać? Co ciekawe, w rodzinnym domu mojego męża, do krupniku obowiązkowo dodaje się suszone grzyby , w dużej ilości i podsmażony, wędzony boczek. Jak widać co dom, to inna receptura
Jeżeli nie wiecie co zrobić dziś na obiad, to bardzo polecam tę zupę. Prostą, swojską, naprawdę prostą w przygotowaniu. Od razu zróbcie nieco więcej, szkoda letnich dni na długie gotowanie!
Buziaki,
Magda
Ja też nie jestem fanką tej zupy. I czy to coś u ciebie, czy tylko u mnie część posta się schowała? Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie 🙂
u mnie jest cały!
Zupełnie inny pomysł na tę jakże popularną zupę w naszej kuchni
polecam!
U nas krupnik też często gości, dziewczyny szczególnie go sobie upodobały. A ostatnio był w wersji z bobem, ale Twoja klasyczna wersja jest super!
właśnie widziałam, super wersja z bobem!
Ależ ja dwano nie jadłam krupnika, aż mi narobiłaś ochoty 🙂
Bardzo dawno jadłam właśnie taki krupnik 😀 Pychota 🙂