Zupa pomidorowa to zdecydowanie smak dzieciństwa. Trudno znaleźć dziecko, czy dorosłego, który nie ma sentymentu do tej zupy. Pomidorówka najczęściej pojawia się jako zupa poweekendowa. Ot, jest to przerobienie niedzielnego rosołu, w inną zupę. Ale ja zaskakująco często, robię zupę pomidorową, bez mięsnego bulionu, bez rosołu. Ot, mała profanacja, bo jak to, pomidorówka bez mięsa? Moja ciocia Ola, do pomidorówki zawsze dodawała 5 ćwiartek z kurczaka, uważała, że dopiero wtedy zupa smakuje odpowiednio dobrze. Jej zupa była mistrzowska, słodka, aromatyczna, pełna smaku. Cioci już z nami nie ma, ale wspomnienia o jej zupie, są wieczne. I zawsze robią zupę, wzoruję się na jej smaku. Moja pomidorowa jest delikatna, ale pełna smaku. I tak samo pełna makaronu, często się zastanawiam, czy ja jem zupę z makaronem, czy makaron z zupą? W tej wersji rządzi jednak zupa. Pełna warzyw, pełna smaku. W taki dzień, przypomina o ciepłym lecie. I nawet w najbardziej szalony i zakręcony dzień, pozwala na chwilę odetchnąć i przywołać wspomnienia z dzieciństwa. Zupa w marcowy dzień, to coś wspaniałego, rozgrzewa, robi się ją szybko, i koi wszystkie zmysły. To co, gotujemy?