Wybyłam na jakiś czas. Nie powiem niespodziewany wyjazd bardzo mnie zrelaksował, a do tego był wyjątkowo smaczny, szczególnie zaś bogaty był w słodkie smaki, które zdaje się były podstawą mojej wyjazdowej diety. Ale cóż, wszystko się kończy -nawet lutowy urlop. Wracamy do domu po podróży i cóż, zawsze wtedy mam wielką ochotę na coś typowo domowego, smacznego i nie musi być to co nad wyraz prostego, wszakże wróciłam z nową energią. A może by tak stworzyć kopytka? Dawno nie gościły na moim stole, więc zakasałam rękawy i zabrałam się za produkcję kartoflanej przyjemności. Po paru dniach kulinarnego zastoju zagniatanie i wykrajanie to najlepsze co może mnie spotkać. Typowo domowe ziemniaczane kluseczki, polane tłuszczykiem-na chwilę zapominam o poziomie cholesteloru, podane z surówką-wszystko dobre, ale w domu i tak wszystko smakuje najlepiej.
Składniki:
Kartofle-kilogram
Mąka pszenna-szklanka
Jajko
Sól-łyżka
Kartofle obieram i gotuję w osolonej wodzie, zostawiam do ostygnięcia. Przeciskam przez praskę, dodaję sól, szklankę mąki i jajko. Zagniatam gładkie ciasto, formuję wałek i nożem odcinam po skosie pojedyncze kopytka. Gotuję je 5 minut w osolonej wodzie, podaję z ulubionymi dodatkami.
Kopytka… bardzo lubię. Obok klusek śląskich najsmaczniejsze do obiadu 🙂
Też ich dawno nie robiłam 🙂 Pyszne!
😉
😉
Bardzo dawno temu je jadłam oj… muszę zrobić 🙂
😉
Nigdy nie robiłam kopytek. Nie wiedziałam, że to takie proste 😉
Ale mi narobiłaś smaka. Trzeba będzie zrobić 🙂
Bardzo proste 😉
😉