Zaraz majówka. Prognozy pogody są optymistyczne. O ile w sobotę w Trójmieście ma być zabójcze 6 stopni, to od niedzieli będzie można delikatnie ściągać kolejne warstwy odzieży. W niedzielę może uda się pozbyć czapki, ma być 12 stopni-bez opadów, ale w poniedziałek… W poniedziałek łaskawie los postanowi obdarzyć nas aż 19 stopniami. Oczywiście taka zmiana i przeskoki mogą prowadzić do dzikich tańców na ulicach i masowych ognisk,gdzie to będziemy palić rękawiczki i szaliczki. Mogą też pojawić się katary-od gwałtownej zmiany pogody i poparzenia skórne, bo spragnieni słońca wystawimy się na plażę i słoneczko. W każdym razie weekend ma być miły. Nad wodę przyjedzie pewnie sporo ludzi. Gazety już 2 tygodnie temu uprzedzały, że od stycznia praktycznie brakuje wolnych miejsc na majówkę. Hotele, małe pensjonaty, apartamenty do wynajęcia- wszystko zajęte. Wiadomo, jeść trzeba, a na wakacjach dziwnie z reguły apetyt dopisuje podwójnie. Tu gofry, tam lody, świeżo wyciskane soczki, ciasteczka i grillowane kiełbaski. A może inaczej? Może będą w Gdańsku udać się na jeszcze jedną kulinarną podróż? Zapraszam do Pierogów Lwowskich.
Lokal jest dość mały. No i nie mieści się w Gdańsku. To znaczy mieści, aczkolwiek nie wiem czy wiecie, ale u nas kiedy mówi się jadę do Gdańska ma się na myśli tylko ścisłe centrum, okolice dworca i Starówkę. Inne dzielnice mają swoje nazwy. Więc jedziemy do Oliwy, na Zaspę, na Stogi, na Moreny, albo do Wrzeszcza. I we Wrzeszczu znajdują się właśnie Pierogi Lwowskie. Spokojnie, na podróż zabierać z sobą suchego prowiantu i herbatki w termosie. Autem od dworca to jakieś 4 minuty, tramwajem 7 minut, można jechać i rowerem. Pieszo, hmm, jeżeli macie wolną godzinę to możecie iść. Przy okazji muszę się przyznać do pewnej kwestii, otóż uwielbiam Stary Wrzeszcz. Uwielbiam się włóczyć wśród starych drzew, kamienic, i szyldów sprzed wieków. Polecam spacer, w końcu Gdańsk nie kończy się jedynie na Starówce 🙂 Tak więc jesteśmy we Wrzeszczu, niby ścisłe centrum dzielnicy,ale dość spokojnie. Wystrój jest odpowiedni na rodzinny obiad czy przyjacielski lunch. Bezpretensjonalny i klimatyczny. Swojski, zachęcający do zostania w środku przez dłuższy czas. My wybraliśmy miejsce przy oknie, i widok na spokojną o tej porze dnia ulicę.
Obsługa to panie, które założyły lokal. Ukrainki, niezwykle wręcz życzliwe i sympatyczne. Chętnie doradzą, wyjaśnią, namówią, ale nie narzucą. Sprawiają, że czujemy się tak jakbyśmy odwiedzili ciocię na obiedzie. Jest domowo i miło. Na jedzenie nie czeka się długo, tyle ile gotują się pierogi, około 10 minut.
A co możemy zjeść? Zgodnie z nazwą lokalu prym wiodą pierogi. W wielu wersjach, mięsne i bez. Na słodko i wytrawnie. Każdy znajdzie wersję dla siebie. Do wyboru jest również parę ciekawych dań, rodem z Ukrainy i nie tylko. Są racuchy, naleśniki, serniczki z patelni, kluski ziemniaczane, babka ziemniaczana, placki, zupy i domowe ciasta. Wszystko jest ręcznie robione. Do tego można zjeść na miejscu, jak i zamówić już zamrożone i zabrać do domu. Ceny są naprawdę ciekawe, jak na gdańskie ceny wręcz tanie. Nasza familia zamówiła barszcz z uszkami, barszcz ukraiński, pielmieni, pierogi lwowskie, ruskie, kotleciki ziemniaczane faszerowane mięsem i pierogi z kaszą gryczaną. Do tego kwas chlebowy i kompot.
No dobrze a jak smak? Najpierw zupy, domowe, smaczne, dobrze doprawione, nie z torebki czy kostki. Do tego pyszne kołduny. Drugie dania szybko pojawiły się na stole, i kusiły od pierwszego wejrzenia. Ładnie podane, z gratisową surówką. Solidnie okraszone pysznym boczkiem i cebulką. Zaczęło się próbowanie i powiem Wam szczerze, to była prawdziwa uczta. Pielmieni i lwowskie smakowały bardzo podobnie, w środku było surowe mięso, soczyste, i dobrze doprawione. Ciasto idealne, nie cienkie, rozrywające się, ale i nie grube. Smakowite ruskie i genialne te z kaszą gryczaną i twarogiem./Kotleciki ziemniaczane były zaś chrupiące z zewnątrz i miękkie w środku. Wszystko było świeże, idealnie ulepione, przepyszne. Jak u babci. Albo i lepiej.
Czy polecam wizytę w Pierogach Lwowskich? Zdecydowanie. Jeżeli macie ochotę na pyszną,domową kuchnię, sympatyczną obsługę i życzliwą atmosferę to serdecznie polecam. Ja wrócę na pewno.
Gdańsk, ul. Do Studzienki 8
Bardzo fajne miejsce 🙂
🙂
Ale apetycznie wyglądają pierogi i inne dania 🙂
No to faktycznie spore są te skoki temperatur.
Całość wygląda przepysznie! Dawno nie jadłam pierogów 🙂
Mam nadzieję, że majówka pogodowo będzie sympatyczna 🙂
Pierogi jakoś do mnie nie przemawiają na tę chwilę, ale Gdańsk bym chętnie odwiedziła 🙂
Bardzo smaczne dania 🙂
Za moment przesyłam córce namiary na tę pierogarnię. W sobotę z rodzinką jedzie do Gdańska na kilka dni, a że wszyscy są pierogowi, to pewnie lokal odwiedzą. Pozdrawiam.
aaa..! myślałam, że sama jakieś zrobiłaś, a to lokal 🙂
No dania wyglądają smakowicie 🙂
Ja na majówkę właśnie do Lwowa jadę, się zastanawiam co tam mogę zjeść 😀
Kocham barszczyk i te pierogi! 😀
I zrobiłam się bardzo, bardzo głodna.
Kotleciki ziemniaczane – dawno ich nie jadłam.
A pogoda? Mam nadzieje, że faktycznie w weekend coś się poprawi, bo znów był jeden ładny dzień, a później powrót deszczu.
😉
😉
nie tylko pierogi tam podają -na szczęście, bo czasem ma się ochotę na inne dania 🙂
😉
Bardzo ciekawy artykuł. Uwielbiamy takie pierogarnie 🙂 Na pewno odwiedzimy jak będziemy nad morzem!
😉
pierogi,koniecznie pierogi 😉
🙂
wybacz 😉
niech już ta wiosna przyjdzie!
polecam:)
Bardzo fajne miejsce 🙂
Przejdę się tam – daleko nie mam 😉
😉
Dobrze znać takie sprawdzone miejsce kiedy trzeba coś zjeść w Gdańsku
Uwielbiam to miejsce! Pierogi są tu najlepsze w całym Gdańsku 🙂
🙂
🙂
Świetnie, że sa takie miejsca 🙂
Za kuchnią ukraińską raczej nie przepadam, ale na pierogi ruskie chętnie bym tam poszła! Ciekawie z tym "Gdańskiem", który ogranicza się do ścisłego centrum 😀
Ach, pierogi! Z chęcią bym się wybrała tam.
Koło mojej poprzedniej uczelni miałam pierogarnię. Chodziliśmy czasem codziennie na przerozmaite, wymyślne pierogi. Ach, to były czasy!
Pozdrowionka cieplutkie! Miłego weekendu 🙂
😉
no tak u nas jest 😉 a kuchnia naprawdę smaczna 😉
😉
O kurcze! Ale bym jadła. Szkoda, ze nie mogę 🙁
Zjadłabym 🙂
Narobiłaś mi apetytu na pierogi 🙂