Eh, miałam zupełnie inne plany na ten tydzień. I co? Wyszło, jak wyszło. Pamiętam, jak w niedzielny wieczór, wracając z mężem do domu, powiedziałam – wiesz jak mi się nie chce jutro iść do pracy? Uważajcie co mówicie. Bo licho nie śpi, tylko czuwa i dokładnie nas słucha. Wróciłam do domu i cóż, zaczęła mnie lekko boleć głowa, i gardło. Przy czym objawy narastały niesamowicie gwałtownie i to w takiej sile, jakiej nigdy nie miałam. Ból gardła był tak okropny, jak przy żadnej anginie, do której to mam wybitne skłonności. Po nieprzespanej nocy- żadne tabletki na ból gardła nie pomagały, a ssałam różne rodzaje na zmianę całą noc, poczułam niesamowite zimno. Przykryłam się dwiema kołdrami i było mi mało. Poprosiłam męża o termometr, a tam proszę, 38,8 stopni. No cóż, jako, że wyjątkowo rzadko mam gorączkę, postanowiłam zrobić sobie test na koronowirusa, i bach, pozytywny jak miło. Byłam nieco zaskoczona tempem choroby, bo nawet grypa, którą przeżyłam 4 lata wstecz, aż tak szybko mnie nie ścięła z nóg. Nie mogłam czytać książek, ba, zażądałam wyłączenia radia, bo wyjątkowo męczył mnie każdy dźwięk. Musicie wiedzieć, że ja i gorączka, to okropny duet. Mąż ochoczo zabrał się za produkcję domowego rosołu, poszło mu świetnie, zupa wyszła świetnie. Jedliśmy go trzy dni, a jak się skończył, mi zachciało się kolejnej zupy. Bo jakoś tak zupy w chorobie smakują najlepiej. Moja zupa musiała być daniem jednogarnkowym, pożywnym, bogatym w białko i warzywa. Zupa jest niesamowicie smaczna, a dodatkowo zaskakująco prosta. I wyjątkowo sycąca, klopsiki, ziemniaczki i makaron, typu lane kluski. Czyli coś co szybko i pozytywnie nasyci. Ta zupa naprawdę dodała mi sił. Pamiętajcie by dodać dużą ilość natki pietruszki, to skarbnica witaminy C. Polecam Wam tę zupę, doda Wam zdrowia i szybko rozgrzeje.
Składniki:
450 gramów ziemniaków
2 marchewki
1 cebula
1 korzeń pietruszki
1 pełna łyżka masła
2 liście laurowe
4 ziela angielskie
1 czubata łyżka suszonej włoszczyzny
Sól
Pieprz
3 garście posiekanej natki pietruszki
6 szklanek wody
150 gramów makaronu typu lane kluski
Klopsiki
400 gramów mięsa mielonego u mnie wieprzowo-wołowe
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
1 jajko
4 łyżki bułki tartej
Słodka papryka- łyżeczka
Sól
Pieprz
Obieram ziemniaki, pietruszkę i marchewkę. Ziemniaki kroję w drobną kostkę, marchewkę i pietruszkę w półplasterki, obieram cebulę i kroję ją w piórka. Rozgrzewam masło, podsmażam cebulę z marchewką i pietruszką przez 5 -6 minut.
Do wody wkładam ziemniaki, dodaję ziele angielskie i liście laurowe, zagotowuję. Dodaję warzywa z patelni, i doprawiam całość solą i pieprzem, dodaję suszoną włoszczyznę. Gotuję warzywa przez 15 minut na średnim ogniu.
W międzyczasie szykuję klopsiki. Drobno siekam, albo miksuję w malakserze czosnek i cebulę, dodaję do mięsa. Do masy dodaję jajko, bułkę tartą i przyprawy. Wyrabiam masę i formuje małe klopsiki. Gotowe klopsiki wkładam do zupy i gotuję je 10 minut, dodaję natkę pietruszki, doprawiam solą i pieprzem.
Teraz dodaję makaron, gotuję całość 5 minut.
Zupę podaję gorącą, z dużą porcją natki pietruszki.
Dużo zdrówka! Taka zupa w czasie choroby to prawdziwy skarb. Rzeczywiście bardzo wiele osób w czasie covida narzeka na bardzo silny ból gardła. Ja akurat ani za pierwszym,ani za drugim razem nie miałam tego objawu,mnie niestety od razu poszło w zatoki.
Myślę, że taka zupa smakowałaby mojemu mężowi.
🙂
za pierwszym razem poszło mi w zatoki, dość łagodnie, ot dwa dni 🙂 Teraz to jest solidne choróbsko!
Zdrówka dużo ! Taka w czasie choroby jest idealna :))
Takiej wersji zupy ziemniaczanej jeszcze nie jadłam. Brzmi ciekawie 😉
mmm ale pycha!
polecam!
🙂
🙂
Hmm to rzeczywiście lepiej myśleć i mówić tylko przyjemne rzeczy. 🙂
o tak:)
Czyli kartoflanka trochę inaczej 😉
Smacznego.
inaczej:)
Nigdy nie jadłam takiej zupy.
warto spróbować!
Bardzo lubię taką zupę, dużo zdrowia życzę 🙂