Obok naszego pensjonatu znajdowała się Restauracja u Blondyna. Byliśmy tam trzy razy. Za pierwszym razem był to późny obiad, w dniu przyjazdu. Zamówiliśmy placki z gulaszem i devolaya z surówkami. Oraz napoje, które zostały zapomniane. Jako, że nie było piwa bezalkoholowego, pani uznała, że anuluje zamówienie, również na moją herbatę. Po półgodzinnym czekaniu i przypomnieniu o zamówieniu, dostaliśmy napoje. Po kolejnych 20 minutach dania główne. Placki były pyszne, jak i gulasz. Kotlet i surówki, rewelacja. Ale zamieszanie wśród kelnerek i tłumy gości, sprawiły, że nie wróciłam tam na obiad. Następnego dnia wpadliśmy tam na wieczorną porcję sernika. Było pysznie i bardzo szybko podane, mimo, że w restauracji były dwie komunie. My byliśmy w ogródku, z widokiem na jezioro. Bajeczne widoki i pyszny sernik- co za cudo! Za trzecim razem znów wpadłam tam na deser, tym razem na szarlotkę na ciepło z lodami. I cóż, znów zagubiono zamówienie. Deser podano po 40 minutach czekania, dlatego też nie zrobił na mnie większego wrażenia. Kuchnia dobra, ale obsługa wydaje się być przypadkowa i zagubiona…
W Niedzicy wpadliśmy do Restauracji By Marco. Okazało się, około godziny 14 ciężko znaleźć coś na lekki lunch. W końcu znużeni usiedliśmy w ogródku tej knajpki. W menu jedna sałatka, pizza, kilka rodzajów makaronu i zupa. Miałam ochotę na rosół, ale go nie było. Mąż skusił się na kwaśnicę, ja wybrałam gnocchi w sosie pomidorowym. Mąż wyjątkowo chwalił zupę, która była solidna, odpowiednio kwaśna i intensywnie doprawiona. Moja porcja była spora, same kluseczki były smakowite. Sos również był bardzo dobry, ale całość psuł parmezan, który był kiepskiej jakości i po prostu bardzo nieładnie pachniał. Nie mogłam zjeść całej porcji, a aromat taniego sera, towarzyszył mi do wieczora.
Muszą smakować naprawdę świetnie. Zdjecia tylko zachęcają do ich poznania oraz smakowania 🙂
Serdecznie pozdrawiam 🙂
ale pyszności!
kocham pieniny i to ichniejsze jedzenie omom:) byłam tu kilka razy w różnych knajpach i za każdym razem nażarłam się do syta:D
Cudownie. Dobre jedzonko i piękne widoki. Rewelacja!
Cudowna wycieczka 🙂 pyszne jedzenie i przepiękne widoki 🙂
Same pyszne dania i piękne widoki 🙂
Potrawy wyglądają smacznie. Widoki też są piękne
Byliśmy, ale dobrych kilka lat temu. Potrzebna powtórka 😊
Pięknie 🙂 i jeszcze takie jedzenie.
🙂
🙂
🙂
🙂
koniecznie!
🙂
można się najeść, to fakt!
🙂
🙂
Widzę,że to była iście kulinarna podróż – wcale Ci się nie zdiwię, że brakowało Ci tej kuchni regionalnej- myślę,że to ma niesamowicie duży urok. Co do barszczu ukraińskiego mam tak jak Ty- też za nim nie przepadam. Widać po zdjęciach,że majóweczka była udana 🙂
Piękne widoki i fajny zamek 😀
Pozdrawiam.
Wycieczka widać udana 🙂
ale zależy od knajpy bo czasem jest drożej czasem taniej
Rzeczywiście – pizza nie bardzo pasuje do Pienin, ale te widoki! 🙂
Ale tam pięknie! Wstyd się przyznać, ale w Pieniach nigdy nie byłam.
🙂
nadrabiaj koniecznie!
bardzo!
🙂
a jednak prawdziwy barszcz, wyjątkowo mi posmakował:)
To musiała być naprawdę świetna majówka. Nigdy nie byłam w Pieninach 🙂 Jedzonko prezentuje się smakowicie 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Rzeczywiście – pizza nie bardzo pasuje do Pienin, ale te widoki! 🙂
Ja majówkę spędziłam w Zakopanem ale odwiedziłam też zamek w Niedzicy. Nie miałam okazji pojeść w wymienionych przez Ciebie miejscach, choć jeden z moich towarzyszy szukał dania swojego życia. Może ten barszczyk i racuszki spełniłby jego wymagania 😀