Obiady

Jak smakują Pieniny?

3 Min. czytania

Zapraszam Was na pyszną wycieczkę, jedziemy w Pieniny, gdzie spędziłam tegoroczną majówkę. Przyznam szczerze, nieco mnie zaskoczyła ( dość negatywnie) ilośc pizzerii i kebabowni. Lokalna kuchnia została wyparta przez włoskie placki, naleśnikarnie i restauracje, które serwują kuchnie świata.  Trochę brakuje mi lokalności! Na szczęście w naszym pensjonacie – Willa Jordanówka, bardzo ją polecam przy okazji, gotowała cudowna dziewczyna z Ukrainy. Była przeurocza i sama się pytała na co mamy ochotę. Mąż poprosił o barszcz ukraiński i placki ziemniaczane i dostał je w ilości nieprzyzwoitej wręcz. Ja skromnie poprosiłam by w dniu odjazdu, powtórzyły się wprost genialne racuszki drożdżowe. Przyznam szczerze, nigdzie i nigdy lepszych nie jadłam. I to nawet racuchy mojej babci, muszą oddać palmę pierwszeństwa, tym ” jordanowskim”. Były takie lekkie, puchate, niezbyt słodkie, z malinowym dżemem, popijane kawą, były po prostu rewelacyjne. Tak, do Jordanówki zdecydowanie warto zajrzeć i zamówić sobie pobyt. Nad samym Zalewem Czorsztyńskim, z widokiem na góry i pysznym jedzeniem. Muszę Wam się przyznać, ja bardzo nie lubię barszczu ukraińskiego, jako dziecko moja mama gotowała go bardzo często. Zdecydowanie zbyt często. Kieszenie spodni wypychałam warzywami z zupy. Wodę jakoś udawało mi się wylać do zlewu. Mamie zależało bym zjadała warzywa z zupy, ale one wydawały mi się koszmarem. Majówka odczarowała dla mnie barszcz ukraiński. Ten prawdziwy, leciutki, delikatny, aż prosił się o dokładkę. Pyszne były też pierożki z mięsem, zupa pomidorowa, krem z soczewicy i prawdziwie domowe mielone kotlety. 

Obok naszego pensjonatu znajdowała się Restauracja u Blondyna. Byliśmy tam trzy razy. Za pierwszym razem był to późny obiad, w dniu przyjazdu. Zamówiliśmy placki z gulaszem i devolaya z surówkami. Oraz napoje, które zostały zapomniane. Jako, że nie było piwa bezalkoholowego, pani uznała, że anuluje zamówienie, również na moją herbatę. Po półgodzinnym czekaniu i przypomnieniu o zamówieniu, dostaliśmy napoje. Po kolejnych 20 minutach dania główne. Placki były pyszne, jak i gulasz. Kotlet i surówki, rewelacja. Ale zamieszanie wśród kelnerek i tłumy gości, sprawiły, że  nie wróciłam tam na obiad. Następnego dnia wpadliśmy tam na wieczorną porcję sernika. Było pysznie i bardzo szybko podane, mimo, że w restauracji były dwie komunie. My byliśmy w ogródku, z widokiem na jezioro. Bajeczne widoki i pyszny sernik- co za cudo! Za trzecim razem znów wpadłam tam na deser, tym razem na szarlotkę na ciepło z lodami. I cóż, znów zagubiono zamówienie. Deser podano po 40 minutach czekania, dlatego też nie zrobił na mnie większego wrażenia. Kuchnia dobra, ale obsługa wydaje się być przypadkowa i zagubiona…

W Niedzicy wpadliśmy do Restauracji By Marco. Okazało się, około godziny 14 ciężko znaleźć coś na lekki lunch. W końcu znużeni usiedliśmy w ogródku tej knajpki. W menu jedna sałatka, pizza, kilka rodzajów makaronu i zupa. Miałam ochotę na rosół, ale go nie było. Mąż skusił się na kwaśnicę, ja wybrałam gnocchi w sosie pomidorowym. Mąż wyjątkowo chwalił zupę, która była solidna, odpowiednio kwaśna i intensywnie doprawiona. Moja porcja była spora, same kluseczki były smakowite. Sos również był bardzo dobry, ale całość psuł parmezan, który był kiepskiej jakości i po prostu bardzo nieładnie pachniał. Nie mogłam zjeść całej porcji, a aromat taniego sera, towarzyszył mi do wieczora. 

W Niedzicy znalazłam jednak lepszą knajpę. Muszę tutaj dodać, że w godzinie szczytu, znalezienie wolnego miejsca, to nie lada wyczyn. My trafiliśmy do hotelowej restauracji w kompleksie Lokis. Zjedliśmy na tarasie, skąd mieliśmy genialny widok na jezioro i zamki. Zamówiliśmy roladki wołowe z frytkami i surówkami. Coś źle zrozumiałam, bo wybrałam frytki,a  w zestawie były kluski śląskie. A przecież roladki dużo lepiej smakują z kluskami. Ale i tak cały obiad był wspaniały. Roladki wypełniał serowo-pieczarkowy farsz. Plusem dla mnie był fakt. że pan kelner zapytał się jakie surówki lubię i co chciałabym dostać. Ja wybrałam mizerię, mąż surówkę z kiszonej kapusty, każdy był zadowolony. To miejsce łączy pyszne jedzenie z pięknymi widokami-polecam. 

A na koniec kilka widoczków z podróży!

1487 wpisy

O autorze
Historyczka, która histerycznie kocha dobrą kuchnię i uwielbia tracić czas na wymyślaniu pyszności. Magdalena
Artykuły
Możesz również zobaczyć
Obiady

Biała kiełbasa pieczona w piwie i cebuli

60 Min. gotowania
Dziś mam dla Was oryginalny przepis. Wiem, że biała kiełbasa może kojarzyć się głównie z Wielkanocą, ale dla mnie to uniwersalne danie….
Obiady

Greckie klopsiki z cukinii

35 minut Min. gotowania
Lubię przeglądać moje książki kulinarne i szukać w nich inspiracji. W nowej kuchni zadbałam o półeczkę na owe książki i mam do…
Obiady

Makaron z bobem

10 minut Min. gotowania
Pamiętam sceny, które powtarzały się w każde wakacje. Wujek Zygmunt przywoził całe worki jutowe pełne bobu. Bobu w strąkach dodam. Razem z…

32 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.