10 lat minęło jak jeden dzień. Tak, dokładnie 10 lat temu byłam dumną,choć chyba bardziej niż dumną to przerażoną maturzystką. O tej porze czekały mnie jeszcze dwa poważne egzaminy, ustny z polskiego i rozszerzona historia. Byłam tym dziwnym rocznikiem co pisał dziwną maturę Pana Giertycha. W sumie to jakieś wyróżnienie. W każdym razie nie mogę uwierzyć, że od tych majowych dni minęło już 10 lat wiosennych majów. Maj mojej matury był piękny i kolorowy. Chociaż nie zawsze dostrzegałam jego piękno, o nie. Bywały chwile mocnego stresu i napięcia. Największym stresem był rozszerzony egzamin z języka polskiego. Oczywiście dlatego, że był pierwszym egzaminem, a także dlatego, że kiedy reszta szkoły pisała na wielkiej sali gimnastycznej, my z wersji rozszerzonej pisaliśmy w malutkiej, dusznej salce. Było nas ledwie 10 osób, i cztery panie w komisji. Panie jadły śliwki w czekoladzie i strasznie szeleściły papierkami. Pamiętam,że bardzo chciałam przeczytać Sklepy Cynamonowe Bruno Shultza, i żałowałam,że nigdy nie mam czasu. A tu proszę, na maturze dostaję temat związany z Bruno Shultzem. Może to i dobrze, że nie znalazły się tam owe Sklepy, a Republika Marzeń. Mój temat był piękny, o czym również może świadczyć ponad 80 % punktów zdobytych na maturze – Dwa obrazy prowincji. Porównaj sposoby ich kreacji w podanych fragmentach Pani Bovary Gustawa Flauberta i Republiki marzeń Brunona Schulza. Pisałam i nie mogłam przestać!
Potem był angielski, historia, wos, ustne egzaminy… Najciekawiej było na rozszerzonej historii, zdawały ją całe 2 osoby. Cała sala dla nas, 5 osobowa komisja, a i tak mój kolega chciał bym mu podyktowała wypracowanie. Ja pisałam o Traktacie Krakowskim z 1525, a on wybrał sobie temat – Problem Prus Wschodnich w XX wieku. I wiecie co? Płynnie żonglowałam tematami. Co mogłam to podpowiedziałam. Kolega zdał maturę, reklamacji nie zgłaszał, chyba było ok. Miło wspominam ten czas. W ogóle cały czas liceum, miałam dość fajną klasę. Nie, naprawdę wspaniałą. A dlaczego o tym piszę? Bo wczoraj mieliśmy mieć rocznicowe spotkanie na 10 lecie matury. Sama w to nie mogłam uwierzyć. Już 10 lat minęło? Kiedy, gdzie? Pamiętam to jakby to było wczoraj. Pamiętam dosłownie wszystko, a tymczasem minęła cała dekada. Fajnie było odkurzyć wspomnienia, dowiedzieć się co słychać i wrócić na moment do czasów sprzed 10 lat. W myślach. Bo o ile kiedyś byliśmy nierozłączni, to z hucznych zapowiedzi zostało chętnych ledwie parę osób.
No dobrze, ale co wspólnego z maturą moją kąski kurczkowe? Pozornie nic. Ale po mojej pięknie zdanej maturze ustnej z polskiego mama przygotowała mi podobne kąski. A to już czyni je idealnie pasującymi do tematu. Ja do mojej wersji, 10 lat po maturze,dodałam pesto. Wtedy go nie znosiłam. Człowiek się jednak zmienia. O 180 stopni.
Potem był angielski, historia, wos, ustne egzaminy… Najciekawiej było na rozszerzonej historii, zdawały ją całe 2 osoby. Cała sala dla nas, 5 osobowa komisja, a i tak mój kolega chciał bym mu podyktowała wypracowanie. Ja pisałam o Traktacie Krakowskim z 1525, a on wybrał sobie temat – Problem Prus Wschodnich w XX wieku. I wiecie co? Płynnie żonglowałam tematami. Co mogłam to podpowiedziałam. Kolega zdał maturę, reklamacji nie zgłaszał, chyba było ok. Miło wspominam ten czas. W ogóle cały czas liceum, miałam dość fajną klasę. Nie, naprawdę wspaniałą. A dlaczego o tym piszę? Bo wczoraj mieliśmy mieć rocznicowe spotkanie na 10 lecie matury. Sama w to nie mogłam uwierzyć. Już 10 lat minęło? Kiedy, gdzie? Pamiętam to jakby to było wczoraj. Pamiętam dosłownie wszystko, a tymczasem minęła cała dekada. Fajnie było odkurzyć wspomnienia, dowiedzieć się co słychać i wrócić na moment do czasów sprzed 10 lat. W myślach. Bo o ile kiedyś byliśmy nierozłączni, to z hucznych zapowiedzi zostało chętnych ledwie parę osób.
No dobrze, ale co wspólnego z maturą moją kąski kurczkowe? Pozornie nic. Ale po mojej pięknie zdanej maturze ustnej z polskiego mama przygotowała mi podobne kąski. A to już czyni je idealnie pasującymi do tematu. Ja do mojej wersji, 10 lat po maturze,dodałam pesto. Wtedy go nie znosiłam. Człowiek się jednak zmienia. O 180 stopni.
Składniki:
1 podwójna pierś z kurczaka
2 pełne łyżki pesto z bazylii
Szczypta pieprzu
Łyżka słodkiej papryki
1 jajko
2 łyżki mleka
2 łyżki bułki tartej razowej
Masło klarowane
Do podania ryż jaśminowy i surówka z pora
Mięso osuszam papierowym ręcznikiem, i kroję w mniejsze kawałki. Smaruję pesto i odstawiam na kwadrans.
Jajko roztrzepuję z mlekiem, dodaję pieprz . Bułkę tartą łączę z papryką.
Mięsne kąski panieruję w jajku, a następnie w paprykowej bułce. Kawałki kurczaka smażę na rozgrzanym maśle,przez 5 minut z każdej strony.
Podaję z ryżem i surówką.
Tak, rocznik ten sam 🙂 Ja pisałam w 2007 roku, taką fajną maturę, co tylko pisałam wersję rozszerzoną, z podstawową mi pan Giertych sam obliczał :0 Z polskiego dostałam tak samo 19 punktów, ze stresu tak mnie rozpędziło,że pod koniec już mówiłam jedno zdanie 2 minuty byleby wyrobić czas 😉 Pewnie stąd mi odjęły te panie punkty 😉 Bo je zanudziłam przeciągiem,że hej 😉
Smacznie i treściwie :), aż się głodna zrobiłam.
😉
Bardzo lubię takie jedzonko 🙂 U mnie w sobotę też gościły kąski z kurczaka 😉
Z pewnością zasmakowało by mi to danie 🙂
smakowitości:))
🙂
🙂
🙂
Smakowicie! 🙂
sometime it feels like time is still and it is we that are passing so quickly .
looks yummy!
😉
😉
Piękne wspomnienia matury;) ja też pamiętam swoje egzaminy maturalne, echhh, kiedy to było…
Smacznie i lekko 🙂
🙂
🙂
Mmmmm, aż ślinka leci!