Po intensywnym weekendzie witam tydzień kolejnym wpisem. Przebrałam się w moją suknię ślubną i byłam modelką na naszej poślubnej sesji. Wróciły piękne emocje i wspomnienia. Chociaż nieco zmarzłam, jak na początek września pogoda nie rozpieszcza nadmiarem stopni na termometrze. Teraz zaś zapraszam Was do Pragi. Tym razem odwidzimy knajpkę niedaleko hotelu, gdzie się zatrzymaliśmy, czyli zaraz obok Wyszechradu. A potem przemkniemy Mostem Karola na Hradczany, do restauracji gdzie byliśmy trzy razy. Uzależniłam się od ich herbatki ze świeżo parzonej mięty, z limonką i miodem. Nigdy nie piłam nic tak dobrego! A już szczególnie nic tak dobrego, po przejściu 21 kilometrów! Tak, tyle zrobiłam podczas jednego dnia, jestem pełna podziwu wobec samej siebie. I taka dumna! Ale do rzeczy, wracamy do jedzenia.
Najpierw zapraszam do restauracji U Tri Bojovniku. Była ona niedaleko naszego hotelu, czarne chmury wystraszyły nas co do większego spaceru. W czasie obiadu padało, a potem odsłoniło się na chwilę słońce. Ten lokal skusił nas menu i bliskością. Wystrój jest taki średni. Powiedziałabym , że brakuje charakteru, i jakiegoś takiego motywu przewodniego. Ot, lokal jak lokal. Do jedzenia zamówiliśmy żeberka pieczone z surówką z kapusty- a to nowość, i sznycel drobiowy z sałatką ziemniaczaną. Do tego herbata i piwo. Po kwadransie dostaliśmy obiad.
Żeberka jak widać były solidnie upieczone, już na granicy ze spaleniem. Owszem, smakowały bardzo dobrze, mięso było delikatne, ale jednak dla mnie to już zbyt przypieczone mięso i skórka nie nadawała się do zjedzenia. Surówki było bardzo mało, ale za to sos czosnkowy do żeberek naprawdę pyszny. Jeżeli chodzi o sznycel to duży, z pyszną panierką i ciekawą sałatką ziemniaczaną. Podana na zimno zawierała ziemniaki, cebulę i majonez. W tym zestawie brakowało mi jak zwykle w Czechach, surówki.
Zasadniczo wyszliśmy najedzeni, ale to knajpa do odwiedzenia na raz, nie wróciłabym na drugi dzień.
Teraz opowiem o miejscu, do którego chętnie bym wróciła ponownie. Nie tylko ze względu na jedzenie, ale i z powodu samej restauracji , oraz obsługi. Tam wszystko grało. U Mecenasów, to lokal, który mieści się na Hradczanach, w pięknej lokalizacji. Ma niewielki ogródek, a raczej stoliki na zewnątrz, sam zaś mieści się zabytkowej kamienicy i zajmuje solidną jej część. Wnętrze nawiązuje do tradycji, ale jest i nowoczesne. Karta jest przystępna, nie ma 100 pozycji, więc łatwo coś wybrać. Wybór padł na drobiowy sznycel z młodymi ziemniaczkami i sałatą, oraz wieprzową pieczeń, z kopytkami i kapustą. Sznycel okazał się wspaniały, cieniutki, z delikatną, ale bardzo chrupiącą panierką, do tego ziołowe ziemniaczki i odrobina sałaty. Pieczeń rozpływała się w ustach, a kopytka były solidne i podsmażone. Całość otulona dużą ilością sosu i podaną na ciepło kiszoną kapustą. Ten lokal zdecydowanie warto odwiedzić wiele razy!
U Mecenasów chętnie bym zagościła. Dobrze, że chociaż tutaj ładnie zarumienione i smaczne danie. 😀
🙂
Fajnie sobie tak pojeść i poznać nowe smaki.
Wyglądają bardzo smakowicie.
ta druga knajpa aż mówi przez te zdjęcia żeby tam wejść i najeść się:D
To już wiadomo gdzie w Pradze warto zjeść obiad 🙂
oj tak!
🙂
😉
😉
tak muszę kiedyś zrobić:)
ale kusisz ;)))
🙂
W drugiej knajpce dania na bogato 😀
Pycha, spróbowałabym wszystkiego 🙂