Miejsce jest urokliwie położone, cisza, spokój, pełno zieleni dookoła. Obszerny ogród i plac zabaw dla dzieci, a także mini „żuławskie” zoo, to idealne otoczenie na obiad dla całej rodziny. Trochę mniej cicho jest kiedy trafi się na poprawiny na jednej z sal. Ja cztery razy miałam to szczęście. Ale mówiąc szczerze, obiad w rytmie disco polo bywa bardzo zabawny. Wystrój jest przyjemny, dość tradycyjny, w końcu to Żuławski dwór. Myślę sobie, że wystrój jest dość neutralny i spodoba się wielu osobom. Nie przytłacza, nie męczy. Ja i tak letnią porą, najbardziej lubię jeść obiad wśród zieleni, co i innym polecam.
Menu nie jest bardzo obfite, ale to i dobrze. Codziennie trafimy też na danie dnia, sezonową propozycję od kucharza. Cena jest atrakcyjna, więc sporo osób decyduje się właśnie na to danie. Ja jednak byłam tym razem odporna. Odporny nie był mój tata i skusił się na chłodnik, zawijany kotlet schabowy z serem, pieczone ziemniaczki i pomidory ze śmietaną. Menu jest tradycyjne. Pierogi, dania mięsne znane od lat, placek po cygańsku. Szczególnie polecana jest kaczka, specjalność zakładu. Miałam okazję jeść i polecam. Tym razem jednak nasze zamówienie składało się z dania dnia, placka po cygańsku, tradycyjnego devolaya i grillowanej piersi z kurczaka. Czyli dość tradycyjny niedzielny i rodzinny obiad.
Czas oczekiwania na dania to około 20 – 25 minut. Ale spokojnie, aby zaspokoić głód i nie czekać przy pustym stole, dostajemy przystawkę. Domowy smalec z dużą ilością mięsa, domowe ogóreczki, i swojski chleb, pieczony w restauracji. Porcja jest słuszna, świeża i przepyszna. Parę razy kupiłam w tej restauracji smalczyk do domu. Ale o tym cicho sza. W końcu przychodzą dania główne. Wszystko ciepłe, estetycznie podane, a same porcje są naprawdę spore. Devolay ma w sobie sporo masła i pietruszki, jest świeży, delikatny i mięciutki. Podobnie jak pierś z grilla, porcja solidna, a mięso zrobione w punkt. Kotlet schabowy jest naprawdę smaczny, a do tego konkretny, w sam raz dla mężczyzny. Placek jest idealnie usmażony, oblany solidną porcją smacznego gulaszu. Ma trochę za dużo śmietany, ale nie jest to wielki błąd. Do tego świeże i smaczne surówki. Szczególnie pyszna jest ta buraczana. Frytki smażone są na świeżym oleju, w środku miękkie, z wierzchu zaś bardzo chrupiące.
Ceny nie są najniższe, biorąc pod uwagę lokalizację – około 15 kilometrów od Gdańska,na wsi. W porównaniu z poprzednią wizytą poszły w górę. Ale biorąc pod uwagę jakość potraw, ich smak i przyjemną obsługę nie jest to problem. Zawsze można skorzystać z dania dnia, które jest w atrakcyjnej cenie. My za obiad dla 5 osób z napojami wydaliśmy 170 złotych.
Żuławski Dwór, Grabiny – Zameczek, Cedrowa 4
🙂
Wiem coś o tym – w takiej sytuacji z rodzicami najczęściej jedliśmy w barze przy stacji paliw i nie zdarzyło się abyśmy się zatruli, ale to były 2, może 3 epizody 😉 Jednak kiedy człowiek głodny to i to MC Donald zajedzie 🙂
Rzeczywiście tanio 🙂 A farszu w środku jest sporo? 🙂
Pierogi lepią na oczach klienta, czy masz na myśli, że na bieżąco? I ludzie tak na pierogi przychodzą, tak oblegają miejsce aby zjeść pierogi? Widać, ze warto 🙂
W tym barze w Zamościu to niczego nie mrożą – wszystko jest świeże 🙂