Bez kategorii

Kulinarna Krynica

3 Min. czytania
Wracam myślami do majówki. W tym roku zaszalałam, wyjechałam na drugi koniec kraju. Dalej już nie można. Znad morza wprost do Krynicy. Tylko 10 godzin podróży, i już jest, masa słońca i czystego powietrza. Widoki przyprawiały o zawrót głowy, taki pozytywny oczywiście. Spacery, leniwe chwile, totalny relaks, masa zwiedzania i czerpania przyjemności z każdej chwili. Jako, że majówka była momentem całkowitego oderwania się od codzienności, mimo tego, że w moim apartamencie był kompletny aneks kuchenny, nie zdecydowałam się na gotowanie. Chciałam odpocząć, zregenerować się po zimowych miesiącach, nabrać energii i odbyć anginową rekonwalescencję.
Jeżeli chodzi o jedzenie w Krynicy to jest z czego wybierać. Co krok znajduje się restauracja, bar, albo dość popularne tutaj jadłodalnie, gdzie można zjeść różnorodne dania. Często w menu można spotkać lokalnego pstrąga, jadłam go w barze U Tedika, faktycznie był świeżutki i bardzo dobrze zrobiony. Może lokal nie zachwyca wnętrzem,a raczej jego brakiem, bo to sezonowa knajpa na świeżym powietrzu, to jednak pstrąg i kwaśnica są godne polecenia. Nie polecam zaś placków ziemniaczanych, były mrożone, i kiepsko odgrzane. W środku paćkowate. No, ale nie można mieć wszystkiego.
Resztę dni jadłam w ośrodku u Leśników. Skusiły mnie tam śniadania i obiady w świetnej cenie. Za 18 złotych można było zjeść zestaw dnia, czyli zupę, danie główne i popić to kompotem. Śniadania zaś polegały na szwedzkim stole, można było jeść, tyle ile zmieści talerz i żołądek. Z| rana zestaw był dość tradycyjny, jajecznica, parówki, kiełbaska z cebulką, duży wybór serów i twarogów, regionalnych wędlin, jajek w majonezie i sałatek. Na słodko płatki, dżemy i miód. Mi osobiście brakowało jogurtów, brałam antybiotyk, więc na kolację musiałam sobie kupić ten zdrowy przysmak. Ale na śniadania nie mogłam narzekać, wszystkiego było pod dostatkiem, wszystko świeże i naprawdę smaczne. Obiady również były pyszne. Solidna porcja zupy, smakującej jak domowa. Do tego mięso, i różne dodatki. Mi najbardziej smakował schabowy z pyszną panierką. Próbowałam też pierogów, własnego wyrobu, i placka po góralsku, czyli po węgiersku. Wszystko smaczne, ciepłe, a porcje solidne. Nie da się ukryć, że jest to miejsce stołówkowe, wnętrze, czyste i schludne, nie zaspokoi może fanów eleganckich miejsc, ale jeżeli na wakacjach szukacie dobrych posiłków, które nie nadwyrężą portfela, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić to miejsce. Do tego piękny widok na Jaworzynę Krynicką, w cenie posiłku.

Krynica to kolebka góralskiej kuchni. Oscypki, bryndza, bundz- kupicie wszędzie i w miarę dobrej cenie. Ja fanką tych serów nie jestem, jedynie mogę zjeść oscypka, ale moja mama go uwielbia, więc zrobiłam jej spore zapasy. To co mnie zachwyciło to miejscowy nabiał, z Mleczarni z Nowego Sącza. Wspaniałe jogurty, które w składzie mają tylko mleko, i nic więcej. Pyszne twarogi, serki wiejskie i kefiry. Zaskakującym było to, że po powrocie do domu w Biedronce spotkałam bryndzę tej marki, w ramach akcji promowania narodowych specjałów. Obiecuję więc, że jak wprowadzą jogurt naturalny do oferty, to kupować będę każdą ilość.
Z tego co zaobserwowałam to Krynica miodem stoi. Można kupić każdą ilość i to dosłownie wszędzie. Z małych, wręcz działkowych pasiek, jak i tych nieco większych. Od rodzajów miodów może zakręcić się w głowie. Ja kupiłam pyłek kwiatowy, który ma mnie wzmocnić po antybiotyku, miód lipowo-wrzosowy -uwierzcie mi, przepyszny i pierzgę. Pierzga mi miks mleczka pszczelego,pyłku i miodu, czy wszystko co najlepsze w jednym słoiczku. No i najważniejsze, całuski czy miodowe pierniczki, malutkie, słodkie, ze wspaniałym składem, kupić można je przy każdym miodowym stoisku i naprawdę warto. W składzie tylko miód, mąka, jajka i przyprawy. A smak? Idealny.
Od miodu zrobiło się słodko, mogę więc przejść do deserów. 3 razy odwiedzałam Pijalnię Czekolady im. Jana Kiepury, ich czekolada była idealna, ani niezbyt gorzka,ani nie za słodka. O idealnej dla mnie konsystencji. Co prawda wolałabym jeść lody, ale moje próby jedzenia lodów w upale skończyły się anginą, więc musiałam odpuścić. Próbowałam też Creme Brulee, i tutaj mam troszeczkę zastrzeżenia, bo deser był zwykłym zimnym budyniem z lekko przypieczonym wierzchem. Ale muszę pochwalić szarlotkę i lemoniadę, pyszności.Ale w kwestii deserów, najbardziej smakowała mi prawdziwie domowa szarlotka, jaką jadłam na szczycie Jaworzyny Krynickiej. Chociaż była całkiem zwyczajna, to po górskiej wędrówce smakowała jak Ambrozja.

I w ten oto sposób odbyliśmy małą wycieczkę kulinarną po Krynicy. Mówiąc szczerze mam ochotę tam wrócić.

1464 wpisy

O autorze
Historyczka, która histerycznie kocha dobrą kuchnię i uwielbia tracić czas na wymyślaniu pyszności. Magdalena
Artykuły
Możesz również zobaczyć
Bez kategoriiCiasta

Cytrynowe ciasto z pomarańczową galaretką

40 Min. gotowania
Witajcie w niedzielny poranek. Za oknem topnieją resztki śniegu, który padał u nas przez ostatnie trzy dni. W kubku kawa z miodem…
Bez kategorii

Kopytka z kurczakiem i pomidorkami

15 Min. gotowania
Czas na obiad! Jak wspominałam, nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na gotowanie. W zasadzie to muszę przyznać, że moje obiady, jem…
Bez kategorii

Ciasteczka z dwóch składników

25 Min. gotowania
Dziś mam dla Was przepis na ciasteczka, na punkcie których dosłownie oszalałam. Dwa składniki, i gotowe. Jeżeli lubicie proste przepisy, to gwarantuję…

33 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.