
Jeżeli chodzi o jedzenie w Krynicy to jest z czego wybierać. Co krok znajduje się restauracja, bar, albo dość popularne tutaj jadłodalnie, gdzie można zjeść różnorodne dania. Często w menu można spotkać lokalnego pstrąga, jadłam go w barze U Tedika, faktycznie był świeżutki i bardzo dobrze zrobiony. Może lokal nie zachwyca wnętrzem,a raczej jego brakiem, bo to sezonowa knajpa na świeżym powietrzu, to jednak pstrąg i kwaśnica są godne polecenia. Nie polecam zaś placków ziemniaczanych, były mrożone, i kiepsko odgrzane. W środku paćkowate. No, ale nie można mieć wszystkiego.
Resztę dni jadłam w ośrodku u Leśników. Skusiły mnie tam śniadania i obiady w świetnej cenie. Za 18 złotych można było zjeść zestaw dnia, czyli zupę, danie główne i popić to kompotem. Śniadania zaś polegały na szwedzkim stole, można było jeść, tyle ile zmieści talerz i żołądek. Z| rana zestaw był dość tradycyjny, jajecznica, parówki, kiełbaska z cebulką, duży wybór serów i twarogów, regionalnych wędlin, jajek w majonezie i sałatek. Na słodko płatki, dżemy i miód. Mi osobiście brakowało jogurtów, brałam antybiotyk, więc na kolację musiałam sobie kupić ten zdrowy przysmak. Ale na śniadania nie mogłam narzekać, wszystkiego było pod dostatkiem, wszystko świeże i naprawdę smaczne. Obiady również były pyszne. Solidna porcja zupy, smakującej jak domowa. Do tego mięso, i różne dodatki. Mi najbardziej smakował schabowy z pyszną panierką. Próbowałam też pierogów, własnego wyrobu, i placka po góralsku, czyli po węgiersku. Wszystko smaczne, ciepłe, a porcje solidne. Nie da się ukryć, że jest to miejsce stołówkowe, wnętrze, czyste i schludne, nie zaspokoi może fanów eleganckich miejsc, ale jeżeli na wakacjach szukacie dobrych posiłków, które nie nadwyrężą portfela, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić to miejsce. Do tego piękny widok na Jaworzynę Krynicką, w cenie posiłku.
Krynica to kolebka góralskiej kuchni. Oscypki, bryndza, bundz- kupicie wszędzie i w miarę dobrej cenie. Ja fanką tych serów nie jestem, jedynie mogę zjeść oscypka, ale moja mama go uwielbia, więc zrobiłam jej spore zapasy. To co mnie zachwyciło to miejscowy nabiał, z Mleczarni z Nowego Sącza. Wspaniałe jogurty, które w składzie mają tylko mleko, i nic więcej. Pyszne twarogi, serki wiejskie i kefiry. Zaskakującym było to, że po powrocie do domu w Biedronce spotkałam bryndzę tej marki, w ramach akcji promowania narodowych specjałów. Obiecuję więc, że jak wprowadzą jogurt naturalny do oferty, to kupować będę każdą ilość.
Z tego co zaobserwowałam to Krynica miodem stoi. Można kupić każdą ilość i to dosłownie wszędzie. Z małych, wręcz działkowych pasiek, jak i tych nieco większych. Od rodzajów miodów może zakręcić się w głowie. Ja kupiłam pyłek kwiatowy, który ma mnie wzmocnić po antybiotyku, miód lipowo-wrzosowy -uwierzcie mi, przepyszny i pierzgę. Pierzga mi miks mleczka pszczelego,pyłku i miodu, czy wszystko co najlepsze w jednym słoiczku. No i najważniejsze, całuski czy miodowe pierniczki, malutkie, słodkie, ze wspaniałym składem, kupić można je przy każdym miodowym stoisku i naprawdę warto. W składzie tylko miód, mąka, jajka i przyprawy. A smak? Idealny.
Od miodu zrobiło się słodko, mogę więc przejść do deserów. 3 razy odwiedzałam Pijalnię Czekolady im. Jana Kiepury, ich czekolada była idealna, ani niezbyt gorzka,ani nie za słodka. O idealnej dla mnie konsystencji. Co prawda wolałabym jeść lody, ale moje próby jedzenia lodów w upale skończyły się anginą, więc musiałam odpuścić. Próbowałam też Creme Brulee, i tutaj mam troszeczkę zastrzeżenia, bo deser był zwykłym zimnym budyniem z lekko przypieczonym wierzchem. Ale muszę pochwalić szarlotkę i lemoniadę, pyszności.Ale w kwestii deserów, najbardziej smakowała mi prawdziwie domowa szarlotka, jaką jadłam na szczycie Jaworzyny Krynickiej. Chociaż była całkiem zwyczajna, to po górskiej wędrówce smakowała jak Ambrozja.
I w ten oto sposób odbyliśmy małą wycieczkę kulinarną po Krynicy. Mówiąc szczerze mam ochotę tam wrócić.
Chciałabym kiedyś tam pojechać. Podobno można wypocząć 🙂 A jak z wegańskim i wegetariańskim jedzeniem? Weganie też by nie głodowali? 🙂
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Widoki w Krynicy są przecudowne! Uwielbiam te rejony 🙂
Ja akurat jestem fanką serów i gdy tylko jestem w okolicy to robię zapasy. Choć ostatnio już nie muszę tak bardzo, bo otwarli w Tarnowie punkt z serami prosto z Nowego Targu 🙂
Myślę, że nie. Przy samej Górze Parkowej, jest restauracja z wegańskim menu 🙂
widoki są bajeczne 🙂
O to fajnie 🙂 A do tego piękne widoki… nic tylko jechać ♥
tak, można śmiało jechać 🙂
Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam pojechać.
W Krynicy byłam 2 razy. Ostatnio delektowałam się w Pijalni czekoladą z chili i bitą śmietaną.
🙂
🙂
uwielbiam góry:D do krynicy na pewno pojadę;)
warto;)
Najbardziej z Krynicy pamiętam lody, po które każdego dnia latem stałam w kolejce po ok. 40 minut 😀 A zimą jadłam tam najlepsze naleśniki z jagodami, nigdzie potem już takich nie spotkałam (z tej restauracji też zniknęły niestety).
chyba wiem gdzie te lody- codziennie stała tam kolejka, firma chyba jeszcze z lat 30? 🙂 I tylko 4 smaki w ofercie 😉 Ja lodów nie jadłam, ale mieszkałam niedaleko i codziennie mijałam te kolejki wczasowiczów 🙂
Piękny wyjazd!
Byłam tam we wrześniu.
cudowne miasto;)
No jedzonko wygląda apetycznie 🙂
Na początku myślałam, że mówisz o Krynicy Morskiej, ale te góralskie potrawy, a potem zdjęcia gór troszkę mnie zmyliły, a raczej wyprowadziły z błędu 😀
Sama pewnie bym jechała 10 godzin ;p
Nie miałam okazji tam być, ale mam nadzieję, że kiedyś się wybiorę 🙂
Super, że wypoczęłaś!
Aż same nabrałyśmy ochoty na taki wyjazd <3
O, ja chcę te jogurty w sklepach, byłabym częstszym gościem w Biedronce. 😉
Serami też nie pogardzę, oscypek mnie nie rusza, ale bundz uwielbiam. Nie pamiętam, gdzie to było, ale gdzieś w górach można było kupić takie z bacówki, na szlaku, a jeszcze gdzieś siedziała pani z takim mlecznym napojem, żentycą. <3
Pyszne kulinarne wspomnienia 🙂
Gdybym tylko miała taką możliwość….
🙂
ja kupowałam trochę u Romana Kluski 😉 nawet nie wiedziałam,że on teraz w serach robi w okolicy:) A resztę w jakichś małych sklepikach, szczerze mówiąc to ja wolę zwykły twaróg 😉
;0
no ja jestem z nad morza, to do Krynicy bym na pewno 10 godzin nie jechała 🙂 A tak to odmiana jakaś dla człowieka morza, góry 🙂
Fajnie spędzony czas! Tam jeszcze nie byłam…10 godzin jazdy…No trochę długo. Jechałam z w zeszłym roku z Wisły do Zakopanego 2,5 godziny i to już było za dużo…
ja lubię jazdę autem, może nie z anginą, ale ogólnie bardzo lubię:)
wiem:D
Od razu zgłodniałem 🙂
🙂
Kocham Krynicę <3
10 godzin i zobacz jakie smakołyki, nie mówiąc już o widokach 🙂