
Coniedzielne spacery nad morzem od małego brzdąca kojarzyły mi się z goframi. Byłam i jestem oporna na wszelkie udziwnienia. Nie dla mnie bita śmietana, sosy, czekolada i owocowe kombinacje. Najlepsze gofry są po prostu świeżo usmażone, ciepłe, maksymalnie chrupiące posypana cukrem pudrem. Jako dziecko myślałam,że ta magiczna maszyna produkująca te pyszne wafle jest dostępna tylko dla wybranych. A tu niespodzianka, dziś gofrownicę może mieć każdy. I o każdej porze dnia czy nocy,a także bez względu na porę roku można delektować się tym letnim, typowo wakacyjnym przysmakiem. Zmykam na gofra, a Wy?
Już rok trąbię o gofrownicy, ale póki nie wyprowadzimy się na swoje to raczej jej nie zobaczę… 🙂 moi rodzice kiedyś przez rok mieli lokal nad morzem, i tamte gofry, jak wszystkich innych, były z proszku…
Porywam kilka, uwielbiam :))
Teraz też widziałam w sklepie gofry w proszku, dodaj mleko, zamieszaj i bach.
Ja o swoim trąbiłam ze dwa lata i dostałam w końcu swój osobisty egzemplarz 🙂
Proszę bardzo, sama bym znów zjadła 🙂
Uwielbiam gofry! Właśnie takie: chrupiące i z cukrem pudrem! Porywam jednego.
Ja chyba już urodziłam się od nich uzależniona 🙂
Ja z wielka chęcią bym "wciągnęła" kilka. Wygladają pysznie.. 🙂
Mniam, chętnie bym sobie takie zjadła.
Już tęsknię za tym smakiem 🙂
Dziękuję, rzeczywiście takie były 🙂
gofry mą miłością haha <3
szkoda tylko ,że w wyposażeniu kuchni brak gofrownicy 🙁
Ja tyle prosiłam aż wyprosiłam gofrownicę, i jestem zachwycona :)Bo gofry to też moja miłość 🙂
Robię dokładnie takie same! Rozdzielenie białek od żółtek i ubicie ich jak na biszkopt to świetny sposób na to by świetnie wyrosły ;D
I wtedy są i puszyste i chrupiące 🙂