Bez kategorii

Smaki Ołomuńca

2 Min. czytania

 Wracam ponownie do mojej ostatniej podróży. Tym razem zabieram Was do Ołomuńca, pięknego miasta, leżącego 2 godziny  drogi od granicy z Polską. To miasto ma przepiękną Starówkę i mnóstwo zieleni, która aż prosi się o odpoczynek w jej cieniu. Pogoda tego dnia była kapryśna, raz słońce, raz chłodniej. Dobrze, że nie padało! Po podróży udaliśmy się na coś ciepłego do picia. Nasz wybór padł na uroczą kawiarenkę Cafe La Fee,  czyli Prowansję w sercu Ołomuńca. Kawiarnia ma magiczny wręcz ogródek, który musicie odwiedzić i zanurzyć w jego pięknie. Jest natrojowo i tak relaksująco, że ciężko wyjść! W tej kawiarni zjecie śniadanie, spałaszujecie ciacho, i wypijecie różne napoje. My wybraliśmy Flat White i napar imbirowo-miętowy z miodem. Ten napar genialnie rozgrzewa, coś czuję, że to będzie mój jesienno-zimowy hit. Aż zamrożę moją ogródkową miętę, by móc robić sobie taki napar. Solidna porcja prostej przyjemności. Nieco żałowałam, że byłam solidnie najedzona po śniadaniu, bo zjadłabym jakieś pyszności z karty. A tak pozostało nam poprzestać na napojach, aczkolwiek wiem jedno, wrócę tam kiedyś na apetyczne makaroniki i tosty francuskie!

Podczas długiego spaceru, posililiśmy się pysznymi trydelnikami.  Mocno cynamonowe, gorące i pachnące, umilały mi drogę po Ogrodzie Botanicznym. Jako, że spacer był wyjątkowo długi,  zaczęliśmy szukać miejsca na obiad. Co ciekawe, w mieście pełno jest knajp azjatyckim i hinduskich. Dużo burgerów, kuchni greckiej czy włoskiej. Tradycyjny czeski gulasz, jest chyba mniej popularny, ale znaleźliśmy przyjemną knajpkę, dzięki opiniom w internecie. Sama bym pewnie do niej nie zaszła, bo jest niby na Rynku, ale jednak odrobinkę w bok. Lokal jest usytuowany w zabytkowej kamienicy, ale wewnątrz jest naprawdę nowocześnie. Obsługa od razu wskazuje wolny stolik, a musicie wiedzieć, że nie było ich zbyt dużo, tych wolnych. W porze obiadowej bywa tłoczno! Zdecydowaliśmy się na typowe dania dla kuchni czeskiej. Był więc  wołowy gulasz z knedliczkami oraz pieczona karkówka ze szpinakiem i czymś a la kopytka. Ku mojemu zdziwieniu, nie minęło pięć minut, a obiad pojawił się na stole. Gulasz był lekko pikantny, z wyraźnym piwnym akcentem. Knedliczki były genialne, a ich ilość po prostu przytłoczyła, nawet mój wielki apetyt! Jeżeli mam się do czegoś przyczepić, to pokroiłabym wołowinę na mniejsze kawałki, mięso było pyszne, ale momentami zbyt twarde. Co do karkówki, to była w punkt. Szpinak był naprawdę smaczny, a kopytka oryginalne i pyszne. Co ciekawe, w zeszłym roku też byłam w Czechach i ceny nie wzrosły. Za dwa dania główne, jedną kawę, herbatę i bezalkoholowe piwo, zapłaciliśmy 100 zł i 40 groszy. Najedliśmy się tak, że nie było już mowy o kolacji! Serdecznie polecam, osobiście uwielbiam solidny gulasz z knedlikami, a ten był naprawdę smakowity.

1465 wpisy

O autorze
Historyczka, która histerycznie kocha dobrą kuchnię i uwielbia tracić czas na wymyślaniu pyszności. Magdalena
Artykuły
Możesz również zobaczyć
Bez kategoriiCiasta

Cytrynowe ciasto z pomarańczową galaretką

40 Min. gotowania
Witajcie w niedzielny poranek. Za oknem topnieją resztki śniegu, który padał u nas przez ostatnie trzy dni. W kubku kawa z miodem…
Bez kategorii

Kopytka z kurczakiem i pomidorkami

15 Min. gotowania
Czas na obiad! Jak wspominałam, nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na gotowanie. W zasadzie to muszę przyznać, że moje obiady, jem…
Bez kategorii

Ciasteczka z dwóch składników

25 Min. gotowania
Dziś mam dla Was przepis na ciasteczka, na punkcie których dosłownie oszalałam. Dwa składniki, i gotowe. Jeżeli lubicie proste przepisy, to gwarantuję…

21 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.