Uff, przetrwałam ten weekend. Co to były za dwa dni. Jestem z siebie dumna, ale i nieci zmęczona. No dobrze, całkiem solidnie zmęczona. W sobotę panowie pracowali 12 godzin. Naprawdę ich podziwiam, nie mam w ogóle głowy i rąk do prac manualnych, to dla mnie prawdziwa czarna magia. W następną sobotę dogrywka, ale wydaje się, że będzie już dużo łatwiej, bo zostały drobne rzeczy, myślę, że tym razem zajmie to panom góra 4 godziny. W każdym razie mój komfort życia podniósł się o 200 procent, odkąd w korytarzu mam piękną szafę. W końcu wchodzę do domu, a nie na plac budowy. Nie atakują mnie kartony, i porozrzucane w nim środki czystości i inne sprzęty. Nie wita mnie drabina, dzień dobry nie mówi mi gładź szpachlowa. Jestem niemal w niebie. No dobrze, do pełni szczęścia brakuje mi ładnej wiosny. Tymczasem brzydko i szaro. I zimno! A ja tego nie lubię, oj bardzo nie lubię. Aby jakoś przetrwać ten zimny i mono deszczowy czas, sięgnęłam po radosne i kojące śniadanie. Czyli maksymalnie delikatny omlet biszkoptowy, z serkiem homogenizowanym i dużą ilością pysznych owoców. Po takim śniadaniu, nawet deszczowy poniedziałek, jest jakiś taki milszy! Pozdrawiam Was borówkowo!
smakowite to cudo:D
starałam się!
Co do Ciebie zajrzę, to moje kubki smakowe szaleją…
w sumie to mi miło!
Ale smakowity omlet! Chętnie wypróbuję przepis. 😉
bardzo polecam!
Pycha! Uwielbiam omlety biszkoptowe, czuję się wtedy jakbym jadła ciasto na śniadanie 😀
ja tak samo myślę!
cudowne śniadanko, idealne na taki parszywy pogodowo czas 😉
trzeba sobie poprawić humor!
Dla mnie to nowość, jeszcze nie robiłam omletu biszkoptowego 🙂
bardzo polecam!
Pysznie wygląda 😀
Szybki smaczny i zdrowy. Takie śniadanka to ja lubię
Myślę, że na dniach będę sprawdzać ten przepis. Narobiłaś mi smaka.
Dawno nie robiłam omletu, jajecznica wygrywa 🙂
🙂