Pogoda zrobiła się naprawdę piękna. Zaczęłam więc marzyć. Marzyłam o połączeniu mięty i czekolady. Lodowym połączeniu oczywiście. Niestety moja alergia aktualna wygrywa, wieczny kaszel straszy sąsiadów,a mnie odciąga od lodów. Bo a nuż jeszcze bardziej podrażnię sobie biedne gardziołko… Ale cóż, skoro już marzyć zaczęłam postanowiłam to marzenie jakoś urzeczywistnić. Wpadłam więc na pomysł czekoladowych babeczek z miętowo-czekoladowym kremem na bazie twarożku. I cóż, okazało się,że marzyć warto. Babeczki przypominają mini murzynki, pachnące i mięciutkie. A krem? Połączenie orzeźwiającej mięty i gorzkiej czekolady kusi zmysły. Nieważne nawet,że to nie są lody. Ba, śmiem powiedzieć,że te babeczki są jeszcze lepsze.
W garnuszku roztapiam masło z łyżką wody i kakao. Dodaję mleko i chwilę studzę. Jajka ucieram z cukrem i wanilią. Dodaję maślaną masę i mieszam. W drugiej miseczce łączę mąkę z proszkiem do pieczenia, dolewam płynną masę i delikatnie mieszam całość. Ciasto wylewam do foremek na muffinki wyłożonych papilotkami w 3/4 wysokości i piekę około 18 minut w 180 stopniach.
Gdy babeczki się studzą szykuję krem. Zaparzam herbatki miętowe w małej filiżance,w około w 50 ml wody. Zostawiam do naciągnięcia. Ucieram masło z twarogiem, dodaję 3-4 łyżki miętowej esencji(można dodać parę kropli zielonego barwnika) i dosypuję tyle cukru,by masa była kremowa. Siekam czekoladę i miętowe listki, łączę z kremem.
Babeczki smaruję miętowym kremem, posypuję odrobiną siekanej czekolady. Przed podaniem dobrze jest schłodzić babeczki w lodówce.
Chętnie bym spróbowała. 😛
Smakowite połączenie 🙂
Kiedyś zajadałam się czekoladkami miętowymi. Ale już się powstrzymała. Natomiast Twoim nie potrafiłabym się oprze. Pysznie 🙂
😉
🙂
Dziękuję 🙂
Oj zjadłabym takie babeczki 🙂 pycha
Z kremem miętowym to ja poproszę już czuje ich smak
Jakie cudowne babeczki 🙂 Lubię połączenie mięty i czekolady 🙂
Mój Dziadek zawsze powtarzał, że na ból gardła najlepsze są lody, i mnie nimi karmił, jak Babcia nie patrzyła 😉
Babeczki z pewnością smakowały bajecznie 🙂
Mmmmm…. pycha! 🙂