Pogoda znów kazała mi wybrać się w kulinarną podróż w poszukiwaniu słońca, ciepła i ogólnej błogości. Wiadomo, na wszelkie smutki-duże i mniejsze, najlepsze są po prostu słodkości. Tym razem miałam ochotę na słodką kolację. Standardowo nie mogłam się na nic zdecydować, czekolada? Może coś z nabiałem? I wtedy mój wzrok padł na jabłka, wiem, wiem, mało w nich egzotyki, ale szybko dodałam do nich w głowie wiórki kokosowe i rum. No tak, dodając te składniki wyjdzie mi coś egzotycznego. Już w myślach widziałam siebie na bezludnej wyspie, otoczoną palmami i słońcem. Wiatr zaś przynosił ukojenie w upale, a nie kazał zakładać czapkę, jak to dzieje się w moich okolicach. I oczywiście na tę wyspę przypłynąłby Johnny Deep w tym swoim pirackim kapeluszu. Zaręczam,że owe wizje pojawiły się jeszcze przed wzięciem do ręki rumu. Sama myśl o takich pysznych jabłkach w egzotycznym cieście przenosi nasze myśli w zupełnie inny świat. Macie ochotę na chwile słodkiego lenistwa na rajskiej plaży? Fartuchy na biodra i obieramy jabłka.
Cukier puder
Mi chwila lenistwa, nawet w zalanej deszczem Danii, bardzo by się przydała…
Placuszki musiały być pyszne 🙂