Po 2 godzinach spaceru poszliśmy na obiad. Nasz wybór padł na Med Malina. Knajpę tę wybrałam dużo wcześniej, skusiły mnie pozytywne recenzje na pewnym portalu. Restauracja znajduje się w samym centrum rynku i jest wyjątkowo popularna wśród Polskich turystów. Bazuje ona na lokalnych i świeżych produktach, menu jest sezonowe i bardzo słowackie. Są tłumy, więc trzeba poczekać na odpowiedni moment i zająć stolik, od razu podchodzi do nas kelnerka, daje karty i nim zdążyliśmy je dobrze otworzyć, a już wróciła, by przyjąć zamówienie. Poprosiliśmy o dwie minutki, by chociaż rzucić okiem na menu. W porównaniu z Cafe de Paris, w Med Malinie bez problemu można porozumieć się z kelnerką mieszanką słowacko-polską. Menu jest krótkie i konkretne. Jest parę dań typowo słowackich, oraz nasze polskie pierogi i schabowy. Decydujemy się na tradycyjne kluseczki z bryndzy, słowacki smażony ser z pieczonymi ziemniakami i kurczaka z grilla z młodymi warzywami, i oczywiście do picia rabarbarową lemoniadę. Pani uprzedziła, że sporo poczekamy. I faktycznie, czekaliśmy 40 minut. W międzyczasie mogłam zwiedzić wnętrze, które jest bardzo przyjemne, wypić 2 „puchary” lemoniady i nawet przeczytać 30 stron książki.
W końcu doczekaliśmy się jedzenia, w idealnym momencie, na moment przed tą chwilą, gdy czekanie stało się męczące. Wszystko było bardzo ładnie podane. Bryndzowe kluseczki były oryginalne. Ja ich fanką nie zostanę z powodu śmietany, było jej za dużo. Miały też oryginalną konsystencję, były bardzo delikatne, w połączeniu ze śmietaną sprawiały wrażenie lanych klusek w rosole, do tego boczek i cebula. Dla mnie za dużo szczęścia naraz. Ale bratu smakowało, być może trzeba lubić po prostu śmietanę. Potem czas na ser, panierowany, pyszny, chrupiący, do tego świetnie upieczone, pikantne ziemniaki, pełnia szczęścia. Moim głównym daniem był kurczak, nie wiem czemu akurat to danie zostało uznano, za tradycyjne danie słowackie, wydaje mi się, że kurczak z warzywami to dość uniwersalne danie. W każdym razie grillowany kurczak, bardzo ziołowe masło, i warzywa z grilla. Bardzo chrupiące i wciąż świeże, delikatne w smaku, szczególnie nie mogłam oderwać się od pora, w połączeniu z cukinią i marchewką smakował wyśmienicie. Na oklaski zasługuje rabarbarowa lemoniada, była pyszna.
Med Malina nie ograbi waszej kieszeni, my za to wszystko zapłaciliśmy w przeliczeniu na złotówki równe 100 zł. W zamian dostajemy świeże jedzenie, miłą obsługę i nawet można wybaczyć to niekończące się czekanie. Jak będziecie w okolicy zajrzyjcie koniecznie.
Med Malina, Hlavná 81, Koszyce
Czasem za dobre jedzenie warto zapłacić 😉
Aż bym pojechała do Słowacji :))
też nie lubię tłoku więc miasto dla mnie idealne 🙂
Jedzenie wygląda pysznie 🙂
🙂
;0
oj tak 🙂
I właśnie zrobiłam się głodna 🙂
wybacz 🙂
Dobra ocena lokalu ostatnio mnie trochę zawiodła, eh…
Pysznie to wszystko wygląda.
Bosko,też chcę <3
🙂
🙂
Super, fajna wycieczki i rzeczywiście jedzenie prezentuje się smacznie, świeżo i lokalnie 🙂
Smacznie to wszystko wygląda 🙂
Te dania wyglądają naprawdę smakowicie 🙂
🙂
🙂
🙂
Ale pyszności
Faktycznie, długo trzeba czekać, ale jedzenie jest tego warte 🙂 Spróbowałabym tych kluseczków z bryndzą oraz kurczaka z warzywami.
🙂
😉
Z chęcią bym wyjechała na taką wycieczkę ☺
😉
Jeśli tylko mam okazję odwiedzam "Salas u Franka" w Starej Lubovni. Pyszne słowackie jedzonko, słuszne porcje. Uwielbiam tzw. mucznyj mix.
🙂
Widzę, że knajpka serwuje bardzo smakowicie wyglądające dania 🙂
naprawdę było pysznie 🙂
Ale się głodna zrobiłam, a w lodówce głównie światło 😛
biedna Ty 🙂
Fajna wycieczka, z kuchni słowackiej pamiętam zupę cebulową i naleśniki, chętnie spróbowałabym czegoś nowego 🙂
Mnie jednak najbardziej zaciekawiła ta lawendowa lemoniada. Chciałabym takiej spróbować.
🙂
🙂
Ten ser wygląda świetnie, aż ślinka leci 🙂
jedzenie wygląda pysznie:)
😉
;0
Bardzo fajne miejsce a jedzonko apetyczne 😃