Bez kategorii

Med Malina i Cafe de Paris, czyli kulinarne Koszyce

3 Min. czytania
Przy okazji wizyty w Krynicy jeden dzień spędziłam w Koszycach. Miasto, drugie co do wielkości na Słowacji naprawdę mnie zauroczyło. Jest piękne, ma kolorowy, czysty i zielony rynek. To co mi się najbardziej w nim podobało, to brak tłoku. Lubię takie miejsca, mające wiele turystycznie do zaoferowania, a z drugiej strony nie przytłaczające tłumem, hałasem i pośpiechem. Po Koszycach cudownie się spaceruje i miło spędza czas. Zabiorę więc Was na koszycki rynek, byście mogli spróbować lokalnych specjałów. Spacer zaczniemy od kawiarni Cafe de Paris, gdzie spędziliśmy pół godziny. Te pół godziny, gdy na obiad za wcześnie, ale już chciałoby się odpocząć, zjeść i wypić coś dobrego. Nasz wybór padł na bardzo uroczą kawiarnię, chętnie wybieraną przez miejscowych. W kawiarni kusiły wspaniałe francuskie desery, makaroniki, kremy, ciasta i lody! Wybór był taki, że nie wiedziałam co wybrać. W końcu wybrałam czekoladowy, podwójnie czekoladowy makaronik i lawendową lemoniadę. Brat zaś kawę i lody o smaku mango i Prosecco. Co prawda nie do końca sprawnie poszło nam to zamawianie, gdyż nikt z obsługi nie mówił po angielsku, a my po słowacku też niekoniecznie, ale doszliśmy do konsensusu. Przy okazji dowiedziałam się, że lody zwą się Zmarzlinką i bardzo mnie to rozbawiło. W końcu jakoś tak przyjemniej jeść zmarzlinkę niż zwykłe lody. Brat chwalił lody, ale mówiąc szczerze, mnie najbardziej zachwyciła lemoniada, wyraźnie lawendowa, niesłodka, bardzo orzeźwiająca, to było coś czego potrzebowałam. W środku Cafe de Paris, nie ma zbyt wiele miejsca, ale kawiarnia urządzona jest po parysku, i naprawdę jest przytulnie, w ciepły dzień zdecydowanie polecam ogródek, miło jest usiąść w samym centrum rynku i chłonąć atmosferę miasta. Ceny są w porządku, chociaż przyznaję, 2 Euro za jeden makaronik robi wrażenie. Pół litra lemoniady to koszt 4 euro.

Po 2 godzinach spaceru poszliśmy na obiad. Nasz wybór padł na Med Malina. Knajpę tę wybrałam dużo wcześniej, skusiły mnie pozytywne recenzje na pewnym portalu. Restauracja znajduje się w samym  centrum rynku i jest wyjątkowo popularna wśród Polskich turystów. Bazuje ona na lokalnych i świeżych produktach, menu jest sezonowe i bardzo słowackie. Są tłumy, więc trzeba poczekać na odpowiedni moment i zająć stolik, od razu podchodzi do nas kelnerka, daje karty i nim zdążyliśmy je dobrze otworzyć, a  już wróciła, by przyjąć zamówienie. Poprosiliśmy o dwie minutki, by chociaż rzucić okiem na menu. W porównaniu z Cafe de Paris, w Med Malinie bez problemu można porozumieć się z kelnerką mieszanką słowacko-polską. Menu jest krótkie i konkretne. Jest parę dań typowo słowackich, oraz nasze polskie pierogi i schabowy. Decydujemy się na tradycyjne kluseczki z bryndzy, słowacki smażony ser z pieczonymi ziemniakami i kurczaka z grilla z młodymi warzywami, i oczywiście do picia rabarbarową lemoniadę. Pani uprzedziła, że sporo poczekamy. I faktycznie, czekaliśmy 40 minut. W międzyczasie mogłam zwiedzić wnętrze, które jest bardzo przyjemne, wypić 2 „puchary” lemoniady i nawet przeczytać 30 stron książki.

W końcu doczekaliśmy się jedzenia, w idealnym momencie, na moment przed tą chwilą, gdy czekanie stało się męczące. Wszystko było bardzo ładnie podane. Bryndzowe kluseczki były oryginalne. Ja ich fanką nie zostanę z powodu śmietany, było jej za dużo. Miały też oryginalną konsystencję, były bardzo delikatne, w połączeniu ze śmietaną sprawiały wrażenie lanych klusek w rosole, do tego boczek i cebula. Dla mnie za dużo szczęścia naraz. Ale bratu smakowało, być może trzeba lubić po prostu śmietanę. Potem czas na ser, panierowany, pyszny, chrupiący, do tego świetnie upieczone, pikantne ziemniaki, pełnia szczęścia. Moim głównym daniem był kurczak, nie wiem czemu akurat to danie zostało uznano, za tradycyjne danie słowackie, wydaje mi się, że kurczak z warzywami to dość uniwersalne danie. W każdym razie grillowany kurczak, bardzo ziołowe masło, i warzywa z grilla. Bardzo chrupiące i wciąż świeże, delikatne w smaku, szczególnie nie mogłam oderwać się od pora, w połączeniu z cukinią i marchewką smakował wyśmienicie. Na oklaski zasługuje rabarbarowa lemoniada, była pyszna.
Med Malina nie ograbi waszej kieszeni, my za to wszystko zapłaciliśmy w przeliczeniu na złotówki równe 100 zł. W zamian dostajemy świeże jedzenie, miłą obsługę i nawet można wybaczyć to niekończące się czekanie. Jak będziecie w okolicy zajrzyjcie koniecznie.
Med Malina, Hlavná 81, Koszyce


1496 wpisy

O autorze
Historyczka, która histerycznie kocha dobrą kuchnię i uwielbia tracić czas na wymyślaniu pyszności. Magdalena
Artykuły
Możesz również zobaczyć
Bez kategorii

Smaki Ostrzyc.

1 Min. czytania
Dziś zabieram Was na małą wycieczkę, zapraszam do Ostrzyc. Do miejsca, które szczerze uwielbiam i chętnie tam wracam. No dobrze, Ostrzyce to…
Bez kategorii

Brownie Pancakes

10 minut Min. gotowania
Dziś zapraszam na śniadanie. Będą Brownie Pancakes! To bardzo czekoladowe śniadanie, pyszne, lekkie, i niesamowicie proste. W sam raz na nowy tydzień….
Bez kategorii

Smaki Bieszczad

2 Min. czytania
Chwilę przed kolejnym wyjazdem w Bieszczady, zabiorę w Was małą kulinarną podróż. Otóż w czerwcu byliśmy w Bieszczadach, i tak się zakochałam,…

39 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.