Dziś będzie smakowita podróż. A bo czemu nie? Co prawda niedawno wróciłam z urlopu, małego,bo małego, ale urlopu. A dusza znów by gdzieś wybyła. Ale trzeba czekać do wiosny! Ten czas oczekiwania osłodzę sobie wspomnieniem podróży i pobytu w Nowej Prowancji. Miejscu odrobinę za Jelenią Górą. Rządzi tam spokój i cisza. Jesteśmy na totalnej prowincji, ale za to, mamy wszystkie wygody. Bo pensjonat Nowa Prowincja jest po prostu wspaniały, można tam nie tylko wypocząć, ale i zjeść. Trafiliśmy tam na pyszny obiad, wieczorny deser i cudowne śniadanie. Do dziś mamy w pamięci te dania!
To był bardzo deszczowy dzień, przyjeżdżając do pensjonatu byłam przemoczona i zziębnięta. Spacer podczas ulewy, to nie był dobry pomysł. Ale daję słowo, kiedy się zaczynał, na niebo nie było ani jednej chmurki. Skończyło się to naprawdę nieciekawie. Musiałam paradować trzy kilometry, w kuszącym płaszczu przeciwdeszczowym, a la worek na śmieci. Tudzież był to worek, a la płaszcz. Nieważne. Wiedziałam,że jedna, jedyna rzecz mnie uratuje-duża miska rosołu. Na nieszczęście kuchnia była chwilowa nieczynna, z powodu wesela. Ale wyjątkowa obsługa przyniosła nam rosół do pokoju. Cieplutki, pikantny, aromatyczny, zdecydowanie to rosół, który dodał mi sił, solidnie rozgrzał i po prostu uratował mi życie!
Na drugie danie, zeszliśmy już do restauracji, która mieści się w piwnicy, kunsztownie odrestaurowanego budynku. Jest tutaj dużo cegły, ale i światła, kwiatów i naprawdę można się tutaj zrelaksować. Karta nie jest długa, co bardzo mi pasuje. Wybraliśmy tradycyjny schabowy z kostką z kapustą, i kurczaka z selerowym puree i karmelizowanymi marchewkami.
Schabowy był pyszny, soczysty i bardzo solidny. Do tego pyszna kapusta i ziemniaki. Kurczak delikatny, wręcz rozpływał się w ustach. Do tego moc warzyw, bo i sałatka ze szpinaku, słodkie marchewki i to pyszne puree! Zestaw na wielką piątkę z plusem. Byliśmy najedzeni po sam korek. Ale nie mogłam sobie odmówić deseru, wróciliśmy więc wieczorem na sernik z pistacjami. Ciasto było podane z dużą ilością bitej śmietany, za którą nie przepadam, nieco odgarnęłam na bok, nieco spróbowałam. Sernik był niezwykle delikatny i solidnie pistacjowy. Dla mnie zupełnie inny od tego, co znam jako sernik. Idealny deser na zakończenie tego dnia.
Śniadania zaś to pyszna uczta dla zmysłów. Mimo niedzielnego, bardzo wczesnego poranka, pyszne i świeżutkie pieczywko. Dania na ciepło, własnoręcznie robione jogurty owocowe, pyszna kawa i jeszcze pyszniejsze ciasta. A twarożek ze szczypiorkiem to klasa mistrzowska. Po takim śniadaniu, powrót 450 km do domu, to żaden problem.
W kuchnia w Nowej Prowincji jest tak pyszna,a obsługa taka przyjemna, że chętnie tam wrócę.
Nowa Prowincja, Chrośnica, 41
One of my favourite things about visiting new places is trying new foods. These look delicious!
Jedzenie prezentuje się znakomicie 🙂
😉
Co do selera to gratuluję odwagi, bo niestety u mnie w rodzinie, to raczej mało, kto sięga po to warzywo a też nie wiem czemu?
seler jest super!
Pięknie i bardzo smakowicie prezentuje się to jedzonko 🙂
Dobry schabowy to podstawa. Fajne miejsce.
to jedzenie wygląda mega dobrze:)
Oh very good dishes darling
Aż zrobiłam się jeszcze bardziej głodna niż jestem…w sumie dobrze, że zaraz robię sobie śniadanie.:)
😉
😉
😉
🙂
😉
muszę tam zawitać:)
pyszności na talerzu