Lubię mieć wolny dzień w środku tygodnia, święto, firma zamknięta, można pospać dłużej. Pospać dłużej? Nie, można wstać jak zwykle i przygotować na listopadowe śniadanie coś pysznego. Tak właśnie zrobiłam wczoraj, wstałam jak zwykle i zamiast do pracy poszłam popracować w kuchni. Na tapecie miałam scones z czekoladą. Dlaczego? Bo jest listopad, bo pada, bo wieje. Bo czekolada w gorącej bułeczce cudownie pachnie i rozjaśnia nawet najgorszy listopadowy dzień. Tak więc z samego rana zaczęłam mieszać składniki, siekać czekoladę, formować bułeczki i piec. Zaparzyłam dobrą herbatę, poczytałam rozdział książki i bach, bułeczki gotowe. Jeszcze tylko mleko i śniadanie gotowe. Pyszne bułeczki szykuje się naprawdę szybko, jedyny minus-znikają zdecydowanie za szybko. Nim się człowiek obejrzy na talerz z bułeczkami rzuca się cała rodzina i po scones z czekoladą zostaje wspomnienie. I zdjęcie.
Składniki na 8 średnich bułeczek:
300 gramów mąki pszennej
100 gramów masła
3/4 szklanki mleka plus łyżka
4 łyżki tartej gorzkiej czekolady
2 łyżki brązowego cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Ekstrakt waniliowy
Szczypta soli
Łączę mąkę z proszkiem do pieczenia i solą. Masło kroję w drobną kostkę, dodaję do suchych składników, wyrabiam ciasto. Dodaję mleko, wanilię i cukier. Wyrabiam ciasto, na koniec dodaję czekoladę, jeszcze raz zagniatam. Ciasto formuję w kształt prostokąta-powinno być dość grube i wycinam nożem bułeczki. Smaruję je odrobiną mleka, Przekładam bułeczki na blachę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia i piekę 15 minut w 180 stopniach.
😉
😉
Ja tak jakoś mam naturalnie, ale przynajmniej można zrobić takie smakołyki z rana:)
Niestety jeszcze nie robiłam i nawet nie próbowałam 🙁