Restauracja Okoń mieści się niemal przy głównej drodze, drewniany budynek w stylu góralskim otoczony przez oczka wodne, gdzie pływają złote rybki. W środku kolejka, wystrój przyjemny, taki dość swojski, fanów nowoczesnych i eleganckich miejsc z pewnością nie uwiedzie. Ale kusi swojskością i czystością.
Do wyboru, a to niespodzianka, ryby. Do wyboru w chrupiących panierkach, albo bez panierki. Filety, w całości, albo faszerowane. Do tego zupy i naleśniki, które można zjeść na deser, albo i zamówić dla dzieci, które może niekoniecznie lubią ryby. My zdecydowaliśmy się na sandacza, specjalność zakładu- okonki jak frytki i flądrę. Wszystko w wersji filetowanej. Do tego żurek i zupa rybna.
Zupy bardzo szybko pojawiły się na stole i zebrały dobre recenzje.Ciepłe, konkretne i pełne dodatków. Po 10 minutach były też i ryby. Wszystkie podane z domowymi surówkami z pora i pieczonymi ziemniaczkami-robiły wrażenie domowych i pewnie takie były. Sandacz posiadał sporo ości, chociaż miał być filetem. Był jednak pyszny, ale cieszę się, że go nie zamówiłam, bo ości się boję i staram się ich unikać. Flądra okazała się idealna, mięso było tylko posolone i doprawione szczyptą pieprzu, zanurzone w chrupiące panierce, której było jednak bardzo dość mało, nie dominowała w smaku i nie ukrywała odrobinki ryby. W smaku dominowała świeża i uczciwa ryba. Hitem okazały się okonki, chrupiące niczym frytki, delikatne, rozpływały się w ustach. Zdecydowanie gwiazda wieczoru. Jak widać porcje są bardzo solidne. Ma to swoje plusy – można się spokojnie najeść i nie jeść kolacji, ale i minus. Ceny są podane za 100 gramów, więc dopiero przy płaceniu dowiadujemy się ile to nam tej ryby policzono. A, że nie oszczędzają na porcji, to wychodzi tego sporo. Ale zdecydowanie warto, ryby są świeżutkie, bardzo dobrze przyrządzone i z pewnością nie będziecie żałować wizyty w Okoniu. Ja z pewnością tam wrócę.
Smażalnia Okoń, Zielony Grąd koło Pasłęka
Pyszna rekomendacja.
Zjem tam rybę przy kolejnej podróży.
Ale bym zjadła suróweczkę <3
ja to te ziemniaczki bym chapsnęła:)
warte grzechu;)
surówka była pycha, prawdziwie domowa:)
🙂
Wiesz jak taką zrobić? Kupiłabym jutro pora <3
nie wiem 😉 niestety, wiem,że tam był por, marchewka, kukurydza… i sos. Ale jaki to nie powiem…
Ale mi narobiłaś smaka!
Dziękuję za pomoc… szukam takich pomysłów na surówki, które by mnie nie uczuliły jak np. pomidory jedzone nie w sezonie ;/
🙂
Pycha, u mnie jutro będzie rybka☺
moja babcia robiła na ciepło takiego pora-podsmażyć na oleju por, do tego tarta marchewka i pieczarki. Doprawić, może być jako dodatek warzywny do obiadu na zimno, a na ciepło z ryżem, makaronem czy chlebem masz obiad:)
u mnie też:)
Ale zrobiłam się bardzo bardzo głodna. Chyba musze dzis przygotować coś pysznego do jedzenia dziś.
😉
Ciekawe. A jakiś jogurt.majonez? bez tego? 🙂
nie, do tej z patelni bez jogurtu i majonezu 🙂
Dziękuję :*
Wygląda apetycznie
😉
Chciałabym mieszkać nad morzem. Uwielbiam nadmorski klimat.
🙂
Jejku, ale bym taką rybkę zjadła z takiej smażalni 🙂
Super 🙂 trzeba się wybrać nad morze, ale po sztormie, a nie w jego trakcie 😉