Zeszły tydzień był wyjątkowo męczący. Wyjątkowo się więc cieszę,że się po prostu skończył Marzyłam o spokojnym weekendzie, potrzebowałam chwil relaksu, takich tylko dla mnie. Musiałam odciąć się od zgiełku i nieco od świata. Niezbyt mi się to udało. Ale, ale, skradłam sobie malutkie, miłe chwile. Sama z sobą. Ja i moja herbata. Mój kubek, który mieści ponad pół litra pysznej herbaty daje mi chwile spokoju i wytchnienia. Do tego książka. Aktualnie ta kucharska, szukam świątecznym inspiracji. Pasztety, sałatki, ciastka, a może nowy sposób na śledzia? Takie chwile wiele mi dają. Szczególnie kiedy za oknem wita mnie paskudna pogoda. Taka pogoda,że nosa nie chce mi się wychylić za drzwi. Mam nadzieję,że deszczową jesień niebawem zastąpi najprawdziwsza zima. Co prawda dziś pada śnieg,ale potrzeba większego mrozu by się ostał. Trzymam za to kciuki. Mocno trzymam.
Składniki:
Połowa pomarańczy
Połowa cytryny
2 torebki dobrej jakości czarnej herbaty
2 cm kawałek imbiru
2 ziarenka kardamonu
Miód lipowy
W garnuszku zalewam wodą dwie torebki herbaty,dodaję pokrojony na mniejsze kawałeczki imbir i kardamon, gotuję około 5 minut.
Z pomarańczy wyciskam sok, dodaję do herbaty, tak samo wyciskam sok z cytryny. Chwilę studzę herbatę, dodaję miód.
Taki napój wspaniale rozgrzewa, i z rana dodaje energii.
A tutaj nieco świętecznego Gdańska. Zbieram w sobie odwagę i za tydzień…. Pojadę tym cudem 🙂
🙂
🙂
🙂