
Jestem zdecydowanie sernikożercą, wcale nie skrytym sernikożercą. Nie wstydzę się,że mogę na zjeść i cały. Tak dziobię od kawałka do kawałka, ale szczerze? Czy ktoś potrafi mu się oprzeć? Ja nie. Nie mogłam też wczoraj oprzeć się myśli by zrobić sobie świąteczną powtórkę. W natłoku innych ciast sernik łatwo można przegapić, nie poświęcić mu tyle uwagi i czułości ile potrzebuje. Dlatego też sobotę zamieniłam na mój osobisty dzień sernika. Takie całodniowe święto polegające na ukręcaniu żółtek, pieczeniu, i pałaszowaniu tego królewskiego ciasta. Sernik nigdy mi się nie znudzi, nie ma takiej możliwości.
Dziś zapraszam na najbardziej tradycyjną wersję. Bez ciasta, bez zbędnych dodatków. Urok klasyki. Wilgotny, ciężki, maksymalnie pyszny sernik pełen rodzynek i pomarańczowej skórki. Sernikową niedzielę uważam za otwartą.
Ta klasyka to moja ulubiona wersja, miłośniczką serników jestem 🙂
Pyszny ,duża porcja …ja robię malutkie ,bo za dużo zjadam sama.
Tradycyjny serniczek najlepszy!! Uwielbiam!
ależ piękny!!!!! dawno nie widziałam tak ładnego ciasta:) z sekcji: serniki:)